Żółta wstążka u psa to jasny komunikat, że nie chce on Twojej uwagi. Jest to rzecz powszechnie znana. Ale spójrzmy na sprawę z drugiej strony. Co z ludźmi którzy nie chcą uwagi psa?
Dla większości społeczeństwa, pies jest stworzeniem miłym, pięknym,
wspaniałym, cudownym po prostu och i ach, jednak w tym społeczeństwie żyją też
ludzie, którzy uważają zupełnie inaczej. Dla nich pies to krwiożercza bestia.
I tak też połowicznie jest u nas. Dlatego też w dzisiejszym poście po raz pierwszy zabierze głos męska strona FODa. Ciekawi?
I tak też połowicznie jest u nas. Dlatego też w dzisiejszym poście po raz pierwszy zabierze głos męska strona FODa. Ciekawi?
Idąc ulicą, wielokrotnie spotykamy psy spacerujące z właścicielem
- tyle że bez smyczy (pies bez smyczy, nie właściciel). Miłośnicy
psów pewnie stwierdzą, że jeśli pies wyszkolony, posłuszny itp. to w czym
problem, skoro nie wadzi nikomu?
Natomiast problem istnieje, gdyż poza „psiarzami” są ludzie,
którzy boją się waszych pupili. Ja (czyli autor posta) do nich należę! Choć
wraz z wiekiem, lęk powoli ustaje, to nadal widząc psa na horyzoncie, gdzieś z
tyłu głowy pojawia się myśl - „o Boże,
pies!”.
Oczywiście, mam
świadomość, że ten pies, który przechodzi 20 cm ode mnie (to i tak o jakieś 500
m za blisko) nie jest mną zainteresowany, ale i tak lęk przed tym, że zaraz
rozszarpie mi tętnice istnieje. Głupie wydają mi się też, zapewnienia
właścicieli: „on nie gryzie” czy „nigdy nikogo nie ugryzł”- bo może właśnie
czekał on na spotkanie ze mną!
Niestety właściciele psów, bardzo często nie widzą tego, co
dzieje się poza czubkiem nosa ich psa.
Zdarzyło Wam się, że przyszliście do znajomych a przywitał was jako
pierwszy ich pies? To pomyślcie co czuje bojaźliwy człowiek kiedy leci na niego
owczarek niemiecki albo inny york.
Przykładów
nie muszę daleko szukać. Kilka lat temu, chodziłem po domach odwiedzając
nieznanych mi ludzi- taka praca (nie akwizycja ani świadek jehowy). Ludzie mieli
obowiązek mnie wpuścić i poświęcić 10-15 minut. Było to już 6 lat temu, a dwie wizyty pamiętam jakby było
to wczoraj.
W pierwszym
przypadku było bardzo niemiło. York na okrągło szczekający i czekający aż usiądę i poszarpie rękaw mojego swetra
a to wszystko okraszone zostało
komentarzem właścicieli pękających ze
śmiechu: „on nigdy nikogo nie ugryzł”- jak już mówiłem, czekał na mnie.
W drugim
przypadku, kaliber był nieco większy, bo
dog argentyński, biegnący w moją stronę, w radosnych podskokach wskoczył
na kanapę i zaczął mnie lizać po twarzy. I znowu komentarz właścicieli – „on
tak się wita z wszystkimi”. Ciekawe czy posiadacze tego psa byli by szczęśliwi
gdyby mnie odwiedzili a ja bym ich tak przywitał, bo moim zdaniem nie ma tutaj
żadnej różnicy.
Inną
kategorią są psy, które dopiero co uwolniły się z opieki właścicieli i radośnie
przemierzają nasze ulice w poszukiwaniu „ofiar” takich jak ja. Taka sytuacja,
to zawsze stan przedzawałowy albo nawet już pozawałowy - na szczęście mam samochód.
Podsumowując, pamiętajmy, że nie żyjemy sami na świecie, ile
ludzi tyle fobii i innych dziwactw , dlatego pomyślcie zanim puścicie psa ze
smyczy gdzieś na łące czy lesie bo może właśnie ktoś obok spisuje testament.