• O PSACH
  • O MNIE
  • KUNDEL POLSKI
  • WSPÓŁPRACA
  • FB email link link

niedziela, 10 kwietnia 2016

Lęk przed psem.


Żółta wstążka u psa to jasny komunikat, że nie chce on Twojej uwagi. Jest to rzecz powszechnie znana. Ale spójrzmy na sprawę z drugiej strony. Co z ludźmi którzy nie chcą uwagi psa?

Dla większości społeczeństwa,  pies jest stworzeniem miłym, pięknym, wspaniałym, cudownym po prostu och i ach, jednak w tym społeczeństwie żyją też ludzie, którzy uważają zupełnie inaczej. Dla nich pies to krwiożercza bestia.

I tak też połowicznie jest u nas. Dlatego też w dzisiejszym poście po raz pierwszy zabierze głos męska strona FODa. Ciekawi?


Idąc ulicą, wielokrotnie spotykamy psy spacerujące z właścicielem -  tyle że bez smyczy  (pies bez smyczy, nie właściciel). Miłośnicy psów pewnie stwierdzą, że jeśli pies wyszkolony, posłuszny itp. to w czym problem, skoro nie wadzi nikomu?

Natomiast problem istnieje, gdyż poza „psiarzami” są ludzie, którzy boją się waszych pupili. Ja (czyli autor posta) do nich należę! Choć wraz z wiekiem, lęk powoli ustaje, to nadal widząc psa na horyzoncie, gdzieś z tyłu głowy pojawia się  myśl - „o Boże, pies!”.

Oczywiście,  mam świadomość, że ten pies, który przechodzi 20 cm ode mnie (to i tak o jakieś 500 m za blisko) nie jest mną zainteresowany, ale i tak lęk przed tym, że zaraz rozszarpie mi tętnice istnieje. Głupie wydają mi się też, zapewnienia właścicieli: „on nie gryzie” czy „nigdy nikogo nie ugryzł”- bo może właśnie czekał on na spotkanie ze mną!  

Niestety właściciele psów, bardzo często nie widzą tego, co dzieje się poza czubkiem nosa ich psa.  Zdarzyło Wam się, że przyszliście do znajomych a przywitał was jako pierwszy ich pies? To pomyślcie co czuje bojaźliwy człowiek kiedy leci na niego owczarek niemiecki albo inny york. 

Przykładów nie muszę daleko szukać. Kilka lat temu, chodziłem po domach odwiedzając nieznanych mi ludzi- taka praca (nie akwizycja ani świadek jehowy). Ludzie mieli obowiązek mnie wpuścić i poświęcić 10-15 minut. Było to już  6 lat temu, a dwie wizyty pamiętam jakby było to wczoraj.
W pierwszym przypadku było bardzo niemiło. York na okrągło szczekający i czekający  aż usiądę i poszarpie rękaw mojego swetra a  to wszystko okraszone zostało komentarzem właścicieli  pękających ze śmiechu: „on nigdy nikogo nie ugryzł”- jak już mówiłem, czekał na mnie. 
W drugim przypadku, kaliber był nieco większy, bo  dog argentyński, biegnący w moją stronę, w radosnych podskokach wskoczył na kanapę i zaczął mnie lizać po twarzy. I znowu komentarz właścicieli – „on tak się wita z wszystkimi”. Ciekawe czy posiadacze tego psa byli by szczęśliwi gdyby mnie odwiedzili a ja bym ich tak przywitał, bo moim zdaniem nie ma tutaj żadnej różnicy.

Inną kategorią są psy, które dopiero co uwolniły się z opieki właścicieli i radośnie przemierzają nasze ulice w poszukiwaniu „ofiar” takich jak ja. Taka sytuacja, to zawsze stan przedzawałowy albo nawet już pozawałowy - na szczęście mam samochód.

Podsumowując, pamiętajmy, że nie żyjemy sami na świecie, ile ludzi tyle fobii i innych dziwactw , dlatego pomyślcie zanim puścicie psa ze smyczy gdzieś na łące czy lesie bo może właśnie ktoś obok spisuje testament.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz