Przychodzi taki czas w ciągu roku, kiedy ciągnie nas na koniec świata a nawet jeszcze dalej. Nas w 2010 roku wywiało też na koniec... ale Polski. Naszym celem było Międzywodzie, w którym spędziliśmy ponad tydzień. Co ciekawego można tam zobaczyć i co możemy Wam polecić? Z miłą chęcią się tym z Wami podzielimy.
PODRÓŻ
Pomijając fakt, że podróż pociągiem ze śląska nad morze z nowo adoptowanym psem to szczegółowo opracowana wyprawa, że spaliśmy na wpół spartańskich warunkach i że pogoda niezbyt dopisała, to wakacje wspominam z uśmiechem na twarzy.
Na naszą przygodę wybraliśmy się pociągiem, który z Rybnika wyjeżdżał o godzinie 19:02 a w Świnoujściu finiszował o 8:09 rano. Plus był taki, że jechaliśmy bez przesiadek a minus, że nie było dłuższych postojów i raczej o wyjściu na psie siusiu mogliśmy zapomnieć. Skończyło się więc dzień wcześniej na lekkiej głodówce i długim spacerze przed wyjazdem.
Muszę Wam powiedzieć, że i tak jechałam z duszą na ramieniu, ponieważ Nejrę ze schroniska zabraliśmy w marcu a w sierpniu wybieraliśmy się na wakacje, także już pierwsze zapoznanie mieliśmy za sobą ale prawdziwy sprawdzian wspólnego zaufania był tuż przed nami. Nie muszę też chyba wspominać, że cała wyprawa była skrupulatnie zaplanowana, tak aby każdy mógł na swój sposób dobrze wypocząć, nie patrząc na to, że jedzie z nami pies. Ale o tym pisałam już wcześniej, dlatego odsyłam Was tutaj.
Naszym środkiem lokomocji był pociąg linii PKP Intercity. Bilet dla psa kosztował 15,20 zł (cena jest stała obojętnie na jakiej odległości). Trzeba mieć potwierdzenie szczepienia, pies musi być na smyczy i w kagańcu oraz posiadać bilet. Ważne jest także, aby każdy kto znajduje się w przedziale zgodził się na obecność psa, w przeciwnym razie musimy szukać innego miejsca lub zgłosić się do konduktora aby ten wskazał nam miejsce. Oczywiście jako obejmujący piecze nad psem jesteśmy zobowiązani utrzymać porządek w przedziale. Więcej informacji znajdziecie tu: pies w pociągu.
Po przyjeździe do Świnoujścia skierowaliśmy się do miejsca skąd odjeżdżają busiki do Międzywodzia. Bez problemu znaleźliśmy prywatnego przewoźnika, który za niską opłatą pozwolił Nam wejść z psem.
MIĘDZYWODZIE
MIĘDZYWODZIE
Międzywodzie to urokliwa miejscowość leżąca na wschodniej części wyspy Wolin. Swoją nazwę zawdzięcza niespotykanemu położeniu, między morzem a zalewem kamieńskim. W sąsiedztwie znajdziemy takie miasta jak Międzyzdroje (22km), Dziwnów (5,5km) i Kamień Pomorski (17,5km).
www.przystan.miedzywodzie.net |
Samo miasteczko jest malutkie ale za to bardzo urokliwe. Tak na prawdę jest tam jedna główna droga przelotowa do pobliskich miast i jeden deptak prowadzący z jednej strony do morza, a z drugiej do przystani nad zalewem kamieńskim.
Sam zalew jest dużym atutem tej miejscowości. Spokojnie i spacerkiem można się przejść z pełnego gwaru "centrum" do zacisznego miejsca. W sezonie można podziwiać tam łódki, żaglowce czy kutry siedząc sobie na przystani na drewnianych ławeczkach. Czasem można nawet zapomnieć, że jest się nad morzem, bo krajobraz raczej kojarzy się z Mazurami.
NOCLEGI
W większości przypadków można znaleźć pokój w kwaterze prywatnej, campingach, mieszkaniach w 3 piętrowych blokach, w mniejszej ilości w hotelach czy domach wypoczynkowych, których nie było za dużo. W tych pierwszych myślę, że nie było by problemu znaleźć cokolwiek dla psa. Gorzej już z luksusowymi miejscówkami, choć pieniądze w dzisiejszych czasach (i chyba nie tylko w dzisiejszych) mogą dużo zdziałać.
Plaże są szerokie i bardzo piękne. Nie brakuje roślinności, mew i miejsca na koc. Ze względu na swoje położenie woda w Bałtyku jest tutaj znacznie cieplejsza niż w innych nadmorskich kurortach.
Jako, że w Międzywodziu nie ma plaży dla psów i teoretycznie nie wolno przychodzić tam z psami to i tak wiele ich tam można było zauważyć. My też śmiało chodziliśmy z Nejrą plażować zabierając ze sobą parawan (osłona przed słońcem), miskę na wodę i smycz. Parę razy udało nam się również razem wykąpać chodź namówienie strachliwego psa na przezwyciężenie strachu przed falami nie jest takie proste.
Oczywiście pies na plaży musi zachowywać się nienagannie. Nie wyobrażam sobie aportowania między ręcznikami sąsiadów czy aby pies załatwiał się obok zamku z piasku. Co jak co, ale jakiś umiar trzeba zachować.
Wyjściem też jest oddalenie się nieco od obleganych plaż i udanie się bardziej na ubocze. Chodź będzie się do wiązać z dalszym targaniem wszystkich gratów ze sobą tam i z powrotem. Ale jak to mówią: Jak się nie ma co się lubi...
ZAPLECZE GASTRONOMICZNE
Teraz najważniejsze. Pewnie wybierając się na wakacje nikt z nas ani przez chwilę nie pomyśli, żeby na nich samodzielnie gotować. Dlatego też w Międzywodziu nie zabraknie Wam niczego. Wystarczy się trochę rozejrzeć a znajdzie się dosłownie wszystko czego dusza zapragnie. Pizzerie, smażalnie ryb, bardziej i mniej wykwintne restauracje, lodziarnie, piekarnie i cukiernie. Do wyboru do koloru. We wszystkich miejscach, w których byliśmy mogliśmy wejść z psem także wielki plus!
ROZRYWKA
Ci co lubią trochę się rozerwać nie powinni być tak bardzo rozczarowani. Wystarczy się przejść a spotkać można różnego rodzaju salony z grami, bilard, karaoke, dyskoteki na plaży, występy z muzyką na żywo a nawet kino. Dużo jest atrakcji dla dzieci, które z pewnością nie będą się nudzić.
Wszystko pięknie, fajnie ale... Dla kogoś z bojaźliwym psem to akurat minusy. Niestety tam gdzie są dzieci, tam petardy, pistolety na kulki, wuwuzele i tego typu sprzęty. Nie raz Nejra odmówiła nam spaceru kładąc się na ziemi w podkulonym ogonem. Nawet raz jakimś cudem zdjęła z siebie obrożę i prawie Nam uciekła. Wtedy miarka się przebrała i wieczorami wychodziliśmy we dwoje bez psa. Na szczęście Nejra nie ma problemu z zostawaniem samej.
CO WARTO ZOBACZYĆ
Dziwnów
Jednego dnia wybraliśmy się na pieszą wycieczkę do Dziwnowa brzegiem morza. Spacer średnim tempem zajmuje gdzieś ponad godzinkę. Śmiało można również wybrać się rowerem korzystając ze ścieżek rowerowych bądź busem. W samym Dziwnowie (które nazwę zapewne zawdzięcza rzece Dziwnej) możemy odpocząć w kawiarence zajadając się lodami i podziwiając port rybacki (z dwoma falochronami po 350 m każdy) i nową całoroczną marinę na około 60 jachtów (jak podaje Wikipedia). Bardzo możliwe, że nieopodal było małe wesołe miasteczko dla tych najmniejszych podróżników ;). Dodatkową atrakcją może być zwodzony most, którym wjeżdża się do miasteczka. Pamiętam, że zawsze gromadziło to widowisko wielu zaciekawionych gapiów. No i wiśienką na torcie może być rejs statkiem po Bałtyku bądź zalewem do Kamienia Pomorskiego. W drodze powrotnej można przespacerować się widokową promenadą nadmorską wzdłuż Parku Zdrojowego, w którym można podziwiać ponad 100 letnie drzewa.
Kamień Pomorski (nazwa wzięła się od ogromnego głazu narzutowego, który można podziwiać do dziś)
Do Kamienia Pomorskiego wybraliśmy się na.... zakupy. Może to dziwne ale w 2010 roku w Międzywodziu nie było (nie wiem jak teraz) żadnego sieciówkowego marketu, co skutkuje dość wygórowanymi cenami zwykłej wody mineralnej czy przekąsek w lokalnych sklepikach). Wyposażeni w plecaki i jakże stylowe reklamówki załadowaliśmy się do PKSu wraz z psem o dziwo nie płacąc dodatkowego psiego biletu (pewnie tylko ze względu na przesympatycznego kierowcę).
Samo miasto już bardziej zachęca do zwiedzania. Obowiązkowo Katedra św. Jana Chrzciciela, pozostałości murów miejskich, które gdzieniegdzie otulają miasto, molo, park, w którym można odetchnąć, ponad 700 letnią basztę, ryneczek oraz wiele innych miejsc.
Jako, że w Międzywodziu nie ma plaży dla psów i teoretycznie nie wolno przychodzić tam z psami to i tak wiele ich tam można było zauważyć. My też śmiało chodziliśmy z Nejrą plażować zabierając ze sobą parawan (osłona przed słońcem), miskę na wodę i smycz. Parę razy udało nam się również razem wykąpać chodź namówienie strachliwego psa na przezwyciężenie strachu przed falami nie jest takie proste.
Oczywiście pies na plaży musi zachowywać się nienagannie. Nie wyobrażam sobie aportowania między ręcznikami sąsiadów czy aby pies załatwiał się obok zamku z piasku. Co jak co, ale jakiś umiar trzeba zachować.
Wyjściem też jest oddalenie się nieco od obleganych plaż i udanie się bardziej na ubocze. Chodź będzie się do wiązać z dalszym targaniem wszystkich gratów ze sobą tam i z powrotem. Ale jak to mówią: Jak się nie ma co się lubi...
ZAPLECZE GASTRONOMICZNE
Teraz najważniejsze. Pewnie wybierając się na wakacje nikt z nas ani przez chwilę nie pomyśli, żeby na nich samodzielnie gotować. Dlatego też w Międzywodziu nie zabraknie Wam niczego. Wystarczy się trochę rozejrzeć a znajdzie się dosłownie wszystko czego dusza zapragnie. Pizzerie, smażalnie ryb, bardziej i mniej wykwintne restauracje, lodziarnie, piekarnie i cukiernie. Do wyboru do koloru. We wszystkich miejscach, w których byliśmy mogliśmy wejść z psem także wielki plus!
ROZRYWKA
Ci co lubią trochę się rozerwać nie powinni być tak bardzo rozczarowani. Wystarczy się przejść a spotkać można różnego rodzaju salony z grami, bilard, karaoke, dyskoteki na plaży, występy z muzyką na żywo a nawet kino. Dużo jest atrakcji dla dzieci, które z pewnością nie będą się nudzić.
Wszystko pięknie, fajnie ale... Dla kogoś z bojaźliwym psem to akurat minusy. Niestety tam gdzie są dzieci, tam petardy, pistolety na kulki, wuwuzele i tego typu sprzęty. Nie raz Nejra odmówiła nam spaceru kładąc się na ziemi w podkulonym ogonem. Nawet raz jakimś cudem zdjęła z siebie obrożę i prawie Nam uciekła. Wtedy miarka się przebrała i wieczorami wychodziliśmy we dwoje bez psa. Na szczęście Nejra nie ma problemu z zostawaniem samej.
CO WARTO ZOBACZYĆ
Dziwnów
Jednego dnia wybraliśmy się na pieszą wycieczkę do Dziwnowa brzegiem morza. Spacer średnim tempem zajmuje gdzieś ponad godzinkę. Śmiało można również wybrać się rowerem korzystając ze ścieżek rowerowych bądź busem. W samym Dziwnowie (które nazwę zapewne zawdzięcza rzece Dziwnej) możemy odpocząć w kawiarence zajadając się lodami i podziwiając port rybacki (z dwoma falochronami po 350 m każdy) i nową całoroczną marinę na około 60 jachtów (jak podaje Wikipedia). Bardzo możliwe, że nieopodal było małe wesołe miasteczko dla tych najmniejszych podróżników ;). Dodatkową atrakcją może być zwodzony most, którym wjeżdża się do miasteczka. Pamiętam, że zawsze gromadziło to widowisko wielu zaciekawionych gapiów. No i wiśienką na torcie może być rejs statkiem po Bałtyku bądź zalewem do Kamienia Pomorskiego. W drodze powrotnej można przespacerować się widokową promenadą nadmorską wzdłuż Parku Zdrojowego, w którym można podziwiać ponad 100 letnie drzewa.
Kamień Pomorski (nazwa wzięła się od ogromnego głazu narzutowego, który można podziwiać do dziś)
Do Kamienia Pomorskiego wybraliśmy się na.... zakupy. Może to dziwne ale w 2010 roku w Międzywodziu nie było (nie wiem jak teraz) żadnego sieciówkowego marketu, co skutkuje dość wygórowanymi cenami zwykłej wody mineralnej czy przekąsek w lokalnych sklepikach). Wyposażeni w plecaki i jakże stylowe reklamówki załadowaliśmy się do PKSu wraz z psem o dziwo nie płacąc dodatkowego psiego biletu (pewnie tylko ze względu na przesympatycznego kierowcę).
Samo miasto już bardziej zachęca do zwiedzania. Obowiązkowo Katedra św. Jana Chrzciciela, pozostałości murów miejskich, które gdzieniegdzie otulają miasto, molo, park, w którym można odetchnąć, ponad 700 letnią basztę, ryneczek oraz wiele innych miejsc.
Gdybyśmy byli wszędzie to było by zbyt dobrze. Międzyzdroje zostawiliśmy sobie na następny raz! Więcej na ten temat natomiast opowie Wam Heban z bloga My Hovawart.
Świnoujście
Wszystko co dobre szybko się kończy. W niezbyt już dobrą pogodę zwinęliśy manatki i skierowaliśmy się w stronę Świnoujścia skąd mieliśmy odjazd pociągu w drogę powrotną. Nie mieliśmy tutaj zbytnio czasu na dogłębne zwiedzanie tym bardziej ze byliśmy obładowani bagażami i mielismy plątającego się pod nogami psa. Jednak te kilka chwil z pewnością utwierdziły mnie w przekonaniu, że na pewno waro będzie jeszcze tam wrócić i zobaczyć całą resztę. Z pewnością polecamy każdemu przeprawę tramwajem wodnym (ale chyba nikogo to nie minie), zobaczenie sławnego wiatraka (niestety nam się nie udało) i łaknienie z pewnością największej miejscowości turystycznej, o której tu dzisiaj piszemy. Nam pozostało tylko cieszenie oka jachtami i statkami i delektowanie się ciastkiem w cukierni.
Jednak jeśli jesteście ciekawi jak wygląda plaża i czy z psem jest sens się tam wybrać to zapraszam na wpis od naszej koleżanki po fachu z podróże z psem.
Woliński Park Narodowy
Międzywodzie znajduje się na granicy Wolińskiego Parku Narodowego, w którym według Aktywnych z psami obowiązuje całkowity zakaz wchodzenia z psami. Wtedy tego nie wiedzieliśmy i troszeczkę pochodziliśmy tam z Nejrą od strony morza. Żałuję, że wtedy bardziej nie zagłębiliśmy się w temat Parku, bo teraz buszując po necie jestem zła, że nie widziałam klifów, wspaniałych lasów bukowych i całej reszty. Zachęcam do odwiedzenia gdy będziecie w pobliżu!
Myślę, że to już wszystko czym mogliśmy się z Wami podzielić. Jeśli byliście w tych stronach dajcie koniecznie znać jakie są Wasze spostrzeżenia!
Do następnego!
Jesteście ze Śląska? To tak samo, jak my!
OdpowiedzUsuńA co do tematu, zazdroszczę takich wypraw. Z psem. Niestety w Miedzywodziu nigdy nie byłam, a z psem odwiedzałam jedynie władysławowskie okolice - aczkolwiek było to z małym psiurem, a nie z kolakiem. Właśnie tam poznałam chyba pierwszego collie, który był aktualnie ze swoją rodziną na wakacjach - i nawet nie miałam pojęcia, że w ciągu dwóch najbliższych lat pies tej rasy dołączy do naszej rodziny :)
Pamiętam moje wypady nad morze, wprawdzie bez psa ale równie udane. Najlepsze były wypady wieczorne do innego miasta, często zapuszczałam się tak ok. 20-30km. Chciałabym to kiedyś powtórzyć tym razem z psem. Kto wie, może kiedyś się uda :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, Biscuit Life